piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 1

 Gdy wysiadłam z autobusu w , którym było mi gorąco przez tego faceta ponieważ jest straszny, spróbowałam zapomnieć chodź na chwilę o tej sytuacji i weszłam do pierwszego lepszego sklepu. Zobaczyłam fajną koszulkę, kiedy miałam już podejść do niej ktoś zakrył mi oczy i usta i zaciągnął do przebieralni.
- Aaa puszczaj! - krzyknęłam gdy mężczyzna zabrał mi dłonie z twarzy. Był w czarnej kominiarce więc nie widziałam jego twarzy ale mogłam się domyślić kto to.
- Czego chcesz? - powiedziałam z założonymi rękoma na klatce piersiowej.
- Miałam właśnie zamiar kupić sobie fajną bluzkę jakbyś nie zauważył. - Prychnęłam nie czekając na odpowiedź do poprzedniego pytania.
- Chcę ciebie.- odpowiedział nierozpoznawalnym głosem.
- No to się nie doczekasz bo ja wychodzę! - krzyknęłam i wyszłam z przebieralni jakby nic się właśnie nie stało. Zrezygnowałam z zakupów i wyszłam jak najszybciej z galerii, ponieważ bałam się, że znowu ten kretyn mnie złapie i zrobi coś gorszego niż tylko zaciągnie do przebieralni. Tym razem stwierdziłam, że pójdę piechotą i przy okazji zajdę do Kawiarenki po kawę bo jakoś spać mi się chce a muszę jeszcze zrobić referat z chemii. Po godzinie byłam już w domu. Wyrzuciłam pusty kartonik czy nie wiem jak to nazwać, do kosza i zabrałam się za pracę domową. Gdy próbowałam się skupić usłyszałam mój dzwonek telefonu dobiegający z kurtki na korytarzu. Podbiegłam i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
- Hallo? - powiedziałam zaciekawiona kto może do mnie dzwonić.
-Dziś.Wieczór.Umrzesz.- powiedział z przerwami.
- Przepraszam bardzo, co?! - zapytałam, "lekko" zdziwiona.
-Dobrze usłyszałaś, lepiej się ze wszystkimi pożegnaj.
-O, ja umrę? Coś mi się nie wydaję. - powiedziałam pewna siebie.
-Przekonamy się. - zakpił i się rozłączył.

Kto mi groził? To na pewno nie był ten gostek z przystanku. Nie, na pewno nie on brzmiał inaczej. Zawsze mówiłam rodzicom o takich sytuacjach ale nie teraz. Teraz poradzę sobie jak "dzielna dziewczynka".
- Lucy, obiad! - usłyszałam głos prawdopodobnie mamy dobiegający z kuchni.
- Już idę! - przygryzłam policzek i rozglądając się zeszłam na dół. Zobaczyłam wszystkich siedzących przy stole tylko brakowało mojego brata.
- Gdzie Chris? - zapytałam siadając na swoje miejsce.
- Poszedł do kolegi, powiedział, że tam spędzi dzisiejszy dzień. - uświadomiła mnie mama.
- A okej. - odpowiedziałam i zajęłam się jedzeniem. Przez cały posiłek myślałam o tym telefonie i o tym kto to mógł być.
  Grzebiąc w jedzeniu widelcem wstałam i odeszłam od stołu. Stwierdziłam, że chyba jednak nie jestem głodna. Weszłam na górę i zasiadłam przy książkach. Przydało by się trochę pouczyć na jutro. Zanim się obejrzałam była już 19:00. Już wieczór. Rodzice wyszli, brata nie ma. Coś czuję, że chyba sama zdążę umrzeć ze strachu. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i podeszłam pod drzwi frontowe by zobaczyć kto to. Ustałam jak wyryta gdy zobaczyłam to co zobaczyłam przed sobą.

_____________________________________________________

I jak rozdział? Pisałam go z wielkimi utrudnieniami ale jest! Mam nadzieję, że się podoba :) Do następnego ;*

6 komentarzy:

  1. Jeju super twoje opowiadania z miłą chęcią się czyta :* Już nie mogę się doczekać co dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super *_* Nie czytałam jeszcze tak fajnego bloga :* Na pewno polecę swoim znajomym

    OdpowiedzUsuń
  3. http://lilololiluu.blogspot.com/ Zapraszam ;)
    Fajny blog ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. śliczne opowiadanie :)))
    świetny blog :)))
    obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie ;3
      (jkbc obserwuje z kąta google na profilowym mam JB )

      Usuń
  5. co się stanie dalej co się stanie dalej eruifheriuf
    zapraszam: http://00100200.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń